Czy można być skarżonym o to że się odmówiło oszukiwania sądów i pomawiania sędziów?

Ano można. Bo Polska to taki wybrany kraj gdzie się zostaje elitą nie dlatego że się potrafi myśleć albo poprawnie czytać tylko dlatego że jakaś instytucja dała „papier”. W PRLu takie papiery dawały różne centralne uczelnie PZPR. Brały różnych politycznie poprawnych chłopków ze wsi i z nich robiły „naukowców” i „profesorów”.

Wszystko wskazuje na to, że dzisiaj takie funkcje pełnią różne uczelnie powiązane z kościołem, w tym Katolicki Uniwersytet Lubelski. Produkują one specjalistów od WSZYSTKIEGO: ginekologii, higieny osobistej, techniki jądrowej, a nawet… radarów i optoelektroniki. Głoszą wszem i wobec że są najważniejszymi autorytetami bo są z KULu.

Jak możecie pamiętać, byłem skarżony o to że rzekomo pomawiam pewnego profesora wywodzącego się z KULu i jego radosne Stowarzyszenie dowodzone niemal w całości przez ludzi związanych z KULem. Sądy obu instancji ich można powiedzieć wyśmiały:

Czy wolno krytykować „elity” związane z KULem, czyli jak niemal zostałem obywatelem Piszczykiem

Ale oni się nie zamierzają poddać

O co jestem skarżony tym razem? A np. o to:

oskarżony nadal podnosi bardzo poważne zarzuty wobec ˝ m.in. nazywa ich oszustami, kłamcami, mataczami”

(str. 11 aktu oskarżenia)

Załączyli do aktu oskarżenia kopie ekranów wypowiedzi gdzie rzekomo byli tak pomówieni. Zaznaczają dla sędziego cytat aby sędzia przypadkiem nie czytał więcej niż chcą:I tutaj nagle nasi wspaniali oskarżyciele próbują udawać że ta wypowiedź jakoś znaczy że ja czy inne osoby na NielegalneRadaryDoKosza nazywaliśmy Stowarzyszenie „kłamcami i mataczami” a nie że stanowczo odmówiliśmy nazywać sędziów „kłamcami i mataczami” tak jak to oni robią kiedy winią sądy za rezultaty swoich działań „legislacyjnych”.

Festiwal Kłamliwych Tóg

Sędzia będzie miał bardzo trudny problem. Będzie mnie musiał skazać za to że nie chciałem pomawiać innych sędziów i oszukiwać sądów wedle rozkazów „elity” po KULu. Gdyby za to mnie skazali to naprawdę zamierzam stać się bogaczem za odszkodowanie którego zażądam w sądach unijnych.

O co naprawdę chodzi?

Prawdopodobnie o to że chcą za wszelką cenę aby nikt się nie dowiedział o niemal pewnym układzie korupcyjnym. Stowarzyszenie wyraźnie chciało budować biznes na błędnej dokumentacji GUMu. Ja i inne osoby powiązane z Nielegalne Radary do Kosza odmówiliśmy oszukiwania sądów. Żądaliśmy i nadal żądamy aby GUM naprawił dokumentację. Więc, wszystko wskazuje na to że zawarli układ korupcyjny z pewnym biegłym o którego konfrontowanie nas wcześniej prosili. Liczą chyba na jakieś skazanie aby mnie i inne osoby wyeliminować jako świadków. Twierdzą nawet że krytykowanie ich „podważa pokój społeczny i stabilność polityczną”. I faktycznie, im się wyraźnie wydaje że Polska to feudalny kraj w którym oni są arystokracją i mają prawo wydawać rozkazy mi, sądom, policji, itd, itp. A jak ktoś nie wykonuje rozkazów to ich pomawiają na prawo i lewo.

Nie wolno mi było upubliczniać detali bo toczyły się śledztwa. Teraz mi wolno. I dlatego będę je sukcesywnie w całości publikował. Uwierzcie mi, Monty Python ani Opowieści z Krypty się nie umywają.

„Prawo na wschód od Wąchocka”

To że zaangażowałem się w ten radarowy projekt nie jest wynikiem tego że nie mam nic innego do roboty. Mam. Nigdy też nie lubiłem ani urzędów ani sądów więc nigdy nie miałem zamiaru być np. biegłym sądowym.

Celem projektu była edukacja ludzi że system sądownictwa w Polsce tak naprawdę zupełnie nie działa. Że jest to taka droga wydmuszka. Cała ta afera to wyraźnie pokazuje. To nie służy nikomu – społeczeństwu ani rzetelnym sędziom którzy w tym tkwią tak jak reszta społeczeństwa. Cały oryginalny powód problemu był prozaiczny. Urzędnicy GUMu którzy wcześniej specjalizowali się w mechanicznych urządzeniach pomiarowych zabrali się do regulowania czegoś o czym nie mieli zielonego pojęcia. To tworzyło jeden problem za drugim i coraz więcej osób które żyły i nadal żyją z korupcji czy niekompetencji GUMu. W normalnym świecie ten problem byłby naprawiony w góra miesiąc. A w Polsce – nikt nigdy nie zamierza się przyznać do błędów urzędników i problem ciągnie się już kilkanaście lat. Dziesiątki jak nie setki tysięcy niepotrzebnych spraw w sądach, nienawiść ludzi do sądów i policji, kilkadziesiąt interpelacji poselskich na które ministerstwa odpowiadają głupotami i kłamstwami. Będziemy w tym tkwić do końca świata?

W ramach moich podróży po świecie poznałem systemy sprawiedliwości w innych krajach i dlatego wiem że w Polsce są potrzebni ławnicy aby społeczeństwo mogło kontrolować korupcję w urzędach i w sądach. Bez tego staczamy się w otchłań.

Na temat całej przygody miałem zamiar napisać książkę. Już dawno wymyśliłem tytuł: „Prawo na wschód od Wąchocka”. Ale teraz, patrząc jak spolaryzowane jest społeczeństwo dochodzę do wniosku że nikt tego nawet nie przeczyta. Jako całość, jesteśmy fanatycznym, spolaryzowanym społeczeństwem które nie jest zainteresowane rozwiązywaniem problemów za pomocą logiki, matematyki, właściwego podejścia do dowodów, ale… świętymi wojnami.

Grafika na okładkę książki

Chciałem pomóc rozwiązując dość prozaiczny problem a wygląda na to że muszę się bronić przed spaleniem na stosie za „herezję” nie tylko przed „nieomylnymi” urzędami ale przeciwko najświętszej ze świętych polskich elit – „naukowców” związanych z KULem których nikt nie nauczył czytać ani ustaw ani książek z historii a którzy jako absolwenci prawa kanonicznego uznali się za specjalistów od optoelektroniki. To jest po prostu chore. Ale być może właśnie w ramach dialektyki rewolucyjnej należy im pozwolić na to aby rządzili w pełni przez kilka lat aby okryli że takie zabawy prowadzą do tego do czego doprowadziły… Robespierre. Robespierre, po ścięciu masy wrogów na gilotynie, sam pod tą gilotyną wylądował. Tak się załatwił kościół w Irlandii np. Z najbardziej fanatycznego katolickiego kraju stali się najbardziej ateistycznym.

Jeżeli ktoś wciąż wierzy że problemy w Polsce można wciąż rozwiązać matematyką i książką a nie gilotyną albo strzałami w tył głowy podczas wojny domowej, to proszę abyście mi dali o tym znać. Inaczej nawet mi się nie będzie chciało tej książki kończyć.

Wyraźnie, najlepiej aby książka była w postaci elektronicznej. Ale jeżeli będzie to raczej nie będę ani chciał ani mógł zmuszać sądownie ludzi aby tego nie kopiowali. Raczej głupio byłoby iść do sądów żądając od nich ochrony przed kopiowaniem książki nt. niedziałających sądów.

Dlatego najlepszym rozwiązaniem będzie chyba prośba aby ci którzy są zainteresowani taką książką zrzucili się na jej powstanie. Nigdy wcześniej nie prosiłem ludzi o żadne dotacje a wydałem na cały projekt masę pieniędzy i jeszcze większą masę czasu. Robię to tylko dlatego że chcę sprawdzić czy ktoś taką książkę w ogóle chce przeczytać. Po drugie, muszę zakładać że książka na pewno będzie skutkować w jeszcze większej ilości głupich pozwów przeciwko mnie a ja nigdy Don Kichotem ani męczennikiem nie miałem zamiaru być. Mój patriotyzm też ma racjonalne granice. Świat to duże, interesujące miejsce, zwłaszcza jeżeli ktoś zna biegle kilka języków obcych. Nie zaczyna się i nie kończy na polskim kościelnym kurniku.

Jeżeli chcecie aby książka powstała, proszę o dobrowolną, bezzwrotną dotację na konto: mBank 60 1140 2004 0000 3102 3979 9627

z dopiskiem: Dotacja na Prawo na wschód od Wąchocka

Jeżeli suma dotacji przekroczy 40 tysięcy złotych, napiszę tą książkę i ją udostępnię w domenie publicznej do dowolnego kopiowania. Jeżeli nie, to z Polski zmykam. Nie mam zamiaru czekać na krwawą wojnę religijną ani w niej uczestniczyć. Nie mam też zamiaru do końca życia się kłócić z niemądrymi ludźmi o to że matematyka jest jedna i nie podlega pod prawo statutowe albo tym bardziej kanoniczne. To my cofnęliśmy się do Średniowiecza przed Kopernikiem że trzeba takie rzeczy w Polsce sądownie udowadniać?

 

reklama:
SquareAd_10fpsL

Opublikowano w Biegli, Biurokracja, Fanatyzm religijny, Komedia, Kościół i oznaczono , , , , , , . Bookmark permalink.

Dodaj komentarz