Dla tych co wciąż nie rozumieją o co chodzi z tymi miernikami prędkości.
Polska, a dokładnie GUM, policja, sądy popełniają błędy które są znane i naprawione przez innych już kilkanaście lat temu. Zamiast coś przeczytać na ten temat, zatrudnia się idiotów czy oszustów jako rzekomych ekspertów, aby mówili że wszystko jest cacy. Tacy „eksperci” potem zniesławiają wszystkich rzetelnych specjalistów którzy chcieli problem naprawić – np. poprzez właściwe szkolenia policji czy dostarczenie urządzeń bez dopisywania propagandy do instrukcji obsługi.
Problem z fantazjami nt. właściwych metod używania radaru został rozwiązany w USA i innych krajach zachodnich już w latach 1970tych. Polska wdepnęła w ten sam problem z radarami ISKRA w 2004 roku i do dzisiaj nikt nie ma zamiaru go naprawić. Podobnie, problem z laserowymi miernikami prędkości w USA pojawił się w USA w 1995 roku i szybko został rozwiązany. W Wielkiej Brytanii, ten sam problem pojawił się (i został rozwiązany) kilka lat później. Wszystko wskazuje na to że w Polsce dokładnie tak samo jak w Wielkiej Brytanii pewien „dystrybutor” postanowił zostać milionerem poprzez opowiadanie głupot policji a potem jako „ekspert sądowy” karzący skarżących się kierowców za krnąbrność. Różnica jest taka że w Wielkiej Brytanii wymiar sprawiedliwości w końcu zafunkcjonował. W Polsce raczej się na to nie zanosi.
Oto kolejny dowód który ośmieliliśmy się przetłumaczyć:
Artykuł z Wielkiej Brytanii z 2005 go roku.
Gazeta Londyńska dokumentuje błędy amerykańskiego pistoletu laserowego.
Śledztwo w sprawie popularnego pistoletu laserowego pokazuje zarówno błędy techniczne dotyczące rzetelności jak i znaczący konflikt interesów w zeznaniach sądowych.
Po przetestowaniu amerykańskiego pistoletu laserowego do pomiaru prędkości, gazeta London Daily Mail dochodzi do wniosku że popularny model LTI 20-20 Ultralyte jest podatny na „dzikie” błędy. Specyficznie, pokazano że mur poruszał się z prędkością 44 mile na godzinę, a zaparkowany samochód 22 mile na godzinę, a wolno poruszający się rower 66 mile na godzinę. Te wnioski są zgodne z wnioskami BBC które badało to samo urządzenie w marcu i wrześniu.
Daily Mail także udokumentował nowy znaczący błąd. Pistolet LTI do pomiaru prędkości może wskazać prędkość wyprzedzającego pojazdu, nawet kiedy celuje się w wolniejszy samochód. Daily Mail dokładnie starał się wykonać wszystkie testy zgodnie z wskazaniami policji jak i od producenta urządzenia, Laser Technology Inc. Pistolet został certyfikowany jako dokładny w siedzibie Tele-Traffic, importera w Wielkiej Brytanii.
Jeden na pięciu kierowców w Wielkiej Brytanii otrzymał mandat za prędkość podczas gdy właściwie każda jednostka policyjna posiada co najmniej jeden pistolet LTI do stosowania w pułapkach prędkości. Urządzenie jest także popularne wśród amerykańskich policjantów.
W co najmniej 10ciu przypadkach, kieowcy z Wielkiej Brytanii którzy dowiedzieli się o problemach z dokładnością pistoletu próbowali kontestować mandat w sądzie. Kiedy zażądano wideo z wersji urządzenia wyposażonego w kamerę, kierowcy odkryli że Prokurator Korony po cichu umorzył ich sprawy.
Oskarżyciele głównie używają jednego człowieka, Franka Garratta, jako „biegłego świadka” w sądzie w sprawach dokładności pistoletu LTI. Garratt został milionerem jako głowa Tele-Traffic i stąd ma bezpośredni interes finansowy w bronieniu dokładności urządzenia.
Problemy z dokładnością najczęściej pojawiają się kiedy wiązka lasera „ześlizgnie” się z jednej części pojazdu na drugą i droga ślizgu jest dodana do obliczeń które ustalają wyświetloną prędkość. Na przykład, kiedy punkt celowniczy pistoletu ześlizgnie się z przedniej szyby na maskownicę (grill), to zmierzona prędkość będzie o 8 mil na godzinę zawyżona. Błędy ślizgu pojawiają się kiedy operator poruszy swoją rękę o „grubość ludzkiego włosa”, wedle eksperta BBC. Dodatkowe błędy pojawiają się kiedy wiązka odbije się od pojazdów w pobliżu.
„Powodem tego jest że konstrukcja pistoletu zakłada że zawsze jest bezpośrednia droga między operatorem policyjnym a mierzonym pojazdem”, wyjaśnia ekspert od laserów Dr Mochael Clark. „Ale czasami wiązka złapie odbicie od innego pojazdu w pobliżu. Zygzakuje między tym pojazdem a mierzonym pojazdem a potem wraca tą samą drogą.”
Źródło: Wielki skandal z miernikiem prędkości (Daily Mail (UK), 10/17/2005)
Mały Jasio potrzebuje nową nerkę
Zacznę chyba publikować opisy wszystkich znanych klasyków-przekrętów z Zachodu. Skoro sam nie jestem na tyle „uzdolniony” aby taką wiedzę wykorzystać jako oszust a sądy nagradzają w Polsce wszystkich którzy takie stare kotlety odgrzewają, to być może trzeba zastosować terapię szokową i pomóc takim oszustom w końcu kompletnie skompromitować system mafijny który udaje sądownictwo w Polsce.
„Mały Jasio potrzebuje nową nerkę” jest legendarnym klasykiem oszustw z Zachodu, niemal równie słynnym co sprzedawanie idiotom aktu notarialnego do mostu na Brooklynie. Dzwoni się (zwłaszcza do starszych osób) z płaczliwą historią że mały Jasio umrze za kilka dni no chyba że życzliwi się zrzucą na nową nerkę albo jakiś cudowny lek. Piszę o tym, bo właśnie zaczęły się do mnie takie telefony też. Jeszcze nikt nie dzwonił aby mi sprzedać akt notarialny do Mostu Poniatowskiego po okazyjnej cenie.
Gdyby ktoś dobrze poszperał to się okaże w większości sytuacji, że mały Jasio nigdy nie istniał, albo że istniał wiele lat temu ale dawno umarł, właśnie dlatego że tacy bezczelni ludzie jak ja nie chcieli się zrzucić na tą nerkę a zamiast tego zadręczali dzwoniących żądaniami że takie rzeczy trzeba robić otwarcie, mieć statut który gwarantuje że specyficznie mały procent dotacji idzie na biurokrację organizacji, i że jest to rygorystycznie sprawdzane przez zewnętrznych audytorów. Bez tego typu narzędzi, pieniądze z dotacji społecznych są ZAWSZE rozkradane, nawet jeżeli organizacja na początku faktycznie chciała zrobić coś pozytywnego. Pieniądze zawsze korumpują i dlatego musi być nadzór – społeczny i sądowy. Inaczej pieniądze zawsze trafią do oszustów. A skoro w Polsce nie ma działającego systemu sprawiedliwości to tylko oszuści dostają pieniądze. A potem oskarżają że to wszyscy inni są oszustami, oni nie, co prowadzi tylko do tego że nikt uczciwy nie jest w stanie rozwiązać elementarnych problemów społecznych, w tym zbierać dotacje na chore dzieci a nie na oszustów.
Poprzednie wpisy na podobny temat:
- Wiadomości z radarowego frontu
- LaserCam® 4 – Nowy zakup policji
- Wspaniała wiadomość: Będą mnie skarżyć. Mnie i TVN24. 😉
- Diabelski plan – „Zrozumieć policyjny RADAR i LIDAR”
- Zabawny eksperyment z książką dla misiów
- Matematyka a szanse kariery w Polsce
- Zrozumieć policyjny RADAR i LIDAR
- Miseie stają się coraz bardziej bezczelni
- Na-Oko-Wideorejestratory, czyli Kraina Pomiarowych Jaskiniowców
- Oświadczenie Dla Sądów w Sprawach Pomiarów Prędkości
- Policja Nie Ma Pojedynczego Przyrządu Którym Potrafi Mierzyć
- Apel do Biegłego Teterycza o Poprawienie Opinii Sądowych
- O co chodzi z tymi radarami
- Bat Doskonały na Kierowców i Inne Zboczone Fantazje
- Radary. Czy Policja Karmi Konie Mechaniczne Owsem
„Jeszcze nikt nie dzwonił aby mi sprzedać akt notarialny do Mostu Poniatowskiego po okazyjnej cenie.”
Prosze podac nr telefonu to zadzwonię z dobra ceną 😉
PS W Warszawie juz od dawna – w okresie międzywojenny czy też juz powojennym, było słychac o próbach okazyjnego sprzedania kolumny Zygmunta – w tym temacie wcale nie
jestesmy zacofani… niestety.
Oszustwa mają miejsce wszędzie, oczywiście. Ale właśnie tak jak system reaguje na oszustwa jest właśnie testem czy system jest zdrowy, czyli zainteresowany dociekaniem prawdy, czy też jest to fasada, zainteresowana tylko w przywilejach dla kolesi, robieniem układów aby cementować immunitety i „czy się stoi czy się leży…” itd.
Celem mojej zabawy było właśnie ustalenie czy w Polsce jest możliwe dążenie do zdrowego systemu sprawiedliwości który karze oszustów i nagradza kompetencję. Jak na razie system dostaje ode mnie najniższą możliwą ocenę. Nie tylko system nie jest zainteresowany dociekaniem prawdy ale próbuje za wszelką cenę niszczyć wszystkich którzy nie chcą się bawić w układy korupcyjne. To oznacza, moim zdaniem, że Polska nie ma racji bytu. Jak tylko kasa z eurodotacji się skończy, ludzie się pozarzynają walcząc o ochłapy – bo będą musieli aby serwisować długi.