Mózgi tzw. „humanisty” i matematyka/inżyniera różnią się znacząco – przynajmniej dlatego że wielu tzw. humanistów zupełnie nie ma zielonego pojęcia o niczym ale uważa że mądrość właśnie polega na pieprzeniu trzy po trzy o rzeczach o których nie mają absolutnie zielonego pojęcia. Ta „dziedzina” „humanistyki” powinna się naprawdę nazywać teologią bo polega na kreowaniu fanatycznych dogmatów, szukania gangu głupich zwolenników i prób palenia na stosie każdego kto się z tymi dogmatami nie zgadza. Moim skromnym zdaniem, to jest fałszywy humanizm. Prawdziwy humanizm polega na studiowaniu ludzkiej psychiki, wzlotów i upadków ludzkości, najlepiej w więcej niż jednej kulturze po to właśnie aby się pozbyć/ wyleczyć z kretyńskich nacjonalistycznych dogmatów które każda kultura ma. Dlatego prawdziwy humanista przede wszystkim uczy się języków obcych. Każdy kto nie zna biegle co najmniej dwóch języków obcych nie ma prawa, moim zdaniem, się okrzykiwać humanistą. Kiedyś to rozumiano i uczono wszystkich nie tylko niemieckiego, angielskiego, francuskiego ale także starożytnych języków, łaciny i greki.
Fałszywy nacjonalizm to po prostu budowanie pomników oszustom i idiotom. Np. w brytyjskiej kulturze jest na okrągło lansowany mit że to nie Polacy ale cudowny Brytyjczyk homoseksualista złamał Enigmę i w ten sposób wygrał wojnę. Przecież nie można się przyznać do tego że brytyjska kryptografia i matematyka w porównaniu do matematyków kryptologów kształconych przez matematyków z tzw. „szkoły lwowskiej” była gdzieś na etapie epoki kamienia łupanego. Zanim dostali od nas wszystko w prezencie oficjalnie uznali że Enigmy złamać się nigdy nie da i nie robili w tym zakresie absolutnie NIC. A teraz robią filmy że rzekomo wszystko zrobił w miesiąc cudowny brytyjski gej, za karę za to że Niemcy prześladowali niby homoseksualistów (to nie całkiem prawda, tak a propos, w związku z tym małym problemem że Hitler był sam homoseksualistą a nawet homoseksualną prostytutką w czasach swojej wiedeńskiej młodości).
W jednym z ostatnich brytyjskich filmów nt. Enigmy lansują ciekawą historyjkę że nie tylko ten cudowny Brytyjczyk zrobił wszystko sam ale że Polak próbował ten sekret wykraść i dać Niemcom w zemście za Katyń bo „Polacy nienawidzą Rosjan. Nienawidzili ich od wieków”, itd.
Ale wracając do tematu.
Co widzi w Reducie Ordona taki fałszywy „humanista”:
1. Wielkiego bohatera, który męsko walczy przeciwko przeważającej sile
2. Chrystusa narodów który walczy bohatersko z tyranią
3. Męczennika który się wysadza na swoim stanowisku aby pokazać tyranom że żywcem go nie wezmą.
Co widzi matematyk/artylerzysta?
Wyłącznie kompletnego idiotę który złamał rozkazy, nie ma zielonego pojęcia co robi, a potem się zabija aby go nie powiesili za głupotę i krnąbrność pierwszego stopnia.
Nam strzelać nie kazano. Wstąpiłem na działo
I spojrzałem na pole, dwieście armat grzmiało.
Artyleryji ruskiéj ciągną się szeregi,
Prosto, długo, daleko, jako morza brzegi;
Dlatego cymbale nie kazano strzelać tym dwustu armatom kiedy „artyleryja ruska” się wciąż „ciągnęła” bo wyraźnie była poza zasięgiem i się nawet jeszcze nie ustawiała. Ale jakiś przygłup bohater zaczął strzelać a zabrało jednego rozsądnego człowieka który to powstrzymał np. strzelając temu cymbałowi bohaterowi w łeb. Cała sztuczka użycia artylerii polega na tym że strzela się kiedy przeciwnik jest już w zasięgu a samemu się wciąż jest poza zasięgiem jego artylerii. Po to się buduje szańce i umieszcza artylerię na nasypach i na murach kiedy się ma czas przygotować obronę aby zwiększyć zasięg artylerii obrońców.
Wyraźnie widać że nasz cymbał nie ma zielonego pojęcia o szacowaniu odległości bo jego jednostka miary to „daleko, jako morza brzegi”.
W porównaniu do naszego cymbała, dowódca Rosjan jednak dobrze wiedział co robi.
I widziałem ich wodza; — przybiegł, mieczem skinął
I jak ptak jedno skrzydło wojska swego zwinął.
Wylewa się spod skrzydła ściśniona piechota
Długą, czarną kolumną, jako lawa błota,
Nasypana iskrami bagnetów.
Jak sępy,Czarne chorągwie na śmierć prowadzą zastępy.
Czyli, rosyjski wódz się po prostu śmiał z naszych cymbałów które marnowały amunicję strzelając w sadzawki z żabami a nie w przeciwnika. Spokojnie kontynuuje zajmowanie precyzyjnie zaplanowanych pozycji. A teraz okazuje się że jedyne co pozostało to ta „reduta”.
Przeciw nim sterczy biała, wąska, zaostrzona,
Jak głaz, bodzący morze, reduta Ordona
Sześć tylko miała harmat. Wciąż dymią i świecą;
I nie tyle prędkich słów gniewne usta miecą,
Nie tyle przejdzie uczuć przez duszę w rozpaczy,
Ile z tych dział leciało bomb, kul i kartaczy.
Ale w tym momencie, jak widać „artyleryja ruska” się już ustawiła i zaczęła strzelać. Nasi bohaterowie wystrzelali już swoje kule w sadzawki i zarośla więc jedyne co pozostało to jęczenie. Pojawia się masowa panika. Czyli z „bohatera” który „strzelał chodź mu nie kazano” przeradza się w skomlącego błazna:
Tam kula, lecąc, z dala grozi, szumi, wyje,
Ryczy, jak byk przed bitwą, miota się, grunt ryje; —
Już dopadła; jak boa śród kolumn się zwija,
Pali piersią, rwie zębem, oddechem zabija.
Najstraszniejszéj nie widać, lecz słychać po dźwięku,
Po waleniu się trupów, po ranionych jęku:
Gdy kolumnę od końca do końca przewierci,
Jak gdyby środkiem wojska przeszedł anioł śmierci.
No i nagle okazuje się że winny… król który ich tam wysłał a nie cymbał który nie potrafi ani zrozumieć ani wykonywać rozkazów, że o myśleniu na własną rękę już nie wspomnę.
Gdzież jest król, co na rzezie tłumy te wyprawia?
Czy dzieli ich odwagę, czy pierś sam nadstawia?
Nie, on siedzi o pięćset mil na swéj stolicy,
Król wielki, samowładnik świata połowicy
Zmarszczył brwi, — i tysiące kibitek wnet leci;
Podpisał, — tysiąc matek opłakuje dzieci;
Skinął, — padają knuty od Niemna do Chiwy
Mocarzu, jak Bóg silny, jak szatan złośliwy!
Gdy Turków za Bałkanem twoje straszą spiże
Gdy poselstwo paryskie twoje stopy liże
Warszawa jedna twojéj mocy się urąga,
Podnosi na cię rękę i koronę ściąga,
Koronę Kazimierzów, Chrobrych z twojéj głowy,
Boś ją ukradł i skrwawił, synu Wasilowy!
Tak tak, Rosjanin i inny wróg się na pewno podda jak mu puścimy wiązankę przekleństw.
Ja tu muszę podkreślić że wcale nie zamierzam bronić np. króla Augusta Poniatowskiego za to że mu w głowie były te jego kobitki i że zamiast się nauczyć strategii to się dupczył z carycą Katarzyną. Absolutnie nie. To był pierwszy grzech. Drugim grzechem było mianowanie cymbałów na dowódców którzy nie mieli zielonego pojęcia o sztuce wojennej. To taka polska tradycja, eks-tradycja, jeszcze z czasów tzw. „wolności szlacheckiej”: „Każdy sobie pan w naszej Rzeczypospolitej, kto jeno ma szablę w garści i lada jaką partię zebrać potrafi. Co mi czynią? kogo ja się tu boję?” (Potop Sienkiewicza).
Gdzież ręczna broń? — Ach, dzisiaj pracowała więcéj,
Niż na wszystkich przeglądach za władzy książęcéj!
Zgadłem, dlaczego milczy, — bo nieraz widziałem
Garstkę naszych walczącą z Moskali nawałem.
Gdy godzinę wołano dwa słowa: pal, nabij;
Gdy oddechy dym tłumi, trud ramiona słabi;
A wciąż grzmi rozkaz wodzów, wre żołnierza czynność;
Na koniec bez rozkazu pełnią swą powinność,
Na koniec bez rozwagi, bez czucia, pamięci,
Żołnierz, jako młyn palny, nabija — grzmi — kręci
Broń od oka do nogi, od nogi na oko:
Aż ręka w ładownicy długo i głęboko
Szukała, nie znalazła — i żołnierz pobladnął,
Nie znalazłszy ładunku, już bronią nie władnął
Czyli, nasz „bohater” teraz sobie uświadomił że strzelając zanim kazano strzelać w kompletnie kretyński sposób zmarnował całość amunicji.
Co więc należy zrobić? Ano wysadzić się jak Polakowi bohaterowi, męczennikowi, Chrystusowi Narodów przystało:
Działa i naszych garstka, i wrogów gromady:
Wszystko jako sen znikło! — Tylko czarna bryła
Ziemi niekształtnéj leży — rozjemcza mogiła.
Tam i ci, co bronili, — i ci, co się wdarli,
Pierwszy raz pokój szczery i wieczny zawarli;
Choćby cesarz Moskalom kazał wstać: już dusza
Moskiewska, tam raz pierwszy, cesarza nie słusza!
Tam zagrzebane tylu set ciała, imiona:
Dusze gdzie? Nie wiem; lecz wiem, gdzie dusza Ordona.
On będzie Patron szańców! —
Bo dzieło zniszczenia
W dobréj sprawie jest święte, jak dzieło tworzenia:
Bóg wyrzekł słowo stań się, Bóg i zgiń wyrzecze!
Kiedy od ludzi wiara i wolność uciecze,
Kiedy ziemię despotyzm i duma szalona
Obleją, jak Moskale redutę Ordona:
Karząc plemie
zwycięzców zbrodniami zatrute,
Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutę
I tego właśnie gorąco życzę wszystkim polskim teologom, socjologom, historykom, polonistom i innym tzw. „humanistom”. Strzelcie sobie w końcu w łeb sami, będziecie tymi swoimi wymarzonymi męczennikami a reszcie Polaków zaoszczędzicie klęski i wstydu. Wtedy „bóg” nie będzie musiał wysadzać całej Ziemi aby ją przed wami „ratować”.
Teraz więc wiecie dlaczego często dostawałem pały z polskiego czy rosyjskiego a potem dyrektor matematyk musiał interweniować aby poprawiono tą pałę na piątkę. To był mój ulubiony „sport ekstremalny” kiedy chodziłem do szkoły – wkurwianie takich humanistów.