Mój poprzedni artykuł o bezmyślnej propagandzie policji na temat poprawy bezpieczeństwa na drodze spodobał się ludziom i nagle każdy pyta – „co dokładnie obiecali osiągnąć polscy biurokraci pobierając dotacje z Unii na poprawę bezpieczeństwa na drogach?”
A to:
Tak tak – obiecano całkowite wyeliminowanie ofiar śmiertelnych na drogach, czy dążenie to tego, czy coś w tym stylu i obiecano to osiągnąć do roku 2013. Taki nowy, wzniosły plan sześcio-ośmioletni 2005-2007-2013.
Bez mózgu, mając w d… trud,
Biurwa potrafi ratować nasz ród,
Jak się go hasłem i karą przyciśnie
Naród się podda, ani nie piśnie.
A teraz jest problem, bo Nigel Farage albo inny anty-unijny „rozbójnik” się popatrzy ile kasy wydano na polskie biurwy w ramach tego programu i czy cele osiągnięto, potem zrobi zadymę i kasę trzeba będzie ODDAĆ bo inaczej unijni urzędnicy wyjdą na większych debili niż nasze biurwy. Skoro to faktycznie byłby problem, bo kasa dawno została roztrwoniona na kolesi jedynie słusznych partii i na liczne popijawy (przepraszam konferencje i szkolenia) to będzie problem. Trzeba szybko, szybko jakoś ludzi sterroryzować aby nagle magicznie liczba ofiar na drogach spadła, pomimo tego że są to wciąż najgorsze drogi w Unii pod względem zarówno jakości nawierzchni jak i organizacji ruchu.
Jaki sens miała ta bajeczka?
Takie bajeczki faktycznie się czasami lansuje w rozwiniętych krajach, gdzie np. program szybszego transportu do szpitala pozwala uratować większość ofiar wypadków na drogach, nie bacząc na to że te osoby będą sparaliżowane do końca życia, no ale będą żyć. No ale tam można faktycznie próbować wydawać kasę na takie utopie.
W Polsce takie programy zupełnie nie mają sensu bo np. wydanie 10 razy tyle na karetki nic nie da jak większość newralgicznych dróg pozostanie dwupasmowa. Super-nowoczesna karetka dalej nie będzie w stanie dojechać do wypadków szybciej bo utknie w korku utworzonym przez wypadek bo w Polsce wciąż daleko nam do nowoczesnej infrastruktury. A w szpitalu i tak nie będzie kasy na robienie czegokolwiek rewolucyjnego no bo przecież limity NFZtu zostały dawno wyczerpane.
W Polsce realistycznym i mądrym programem byłoby np. umożliwienie tego że ruch tranzytowy na wszystkich newralgicznych międzynarodowych trasach nigdzie nie musiałby odbywać poprzez strefy zabudowane, kilka metrów od okien szkół, przedszkoli czy szpitali. To byłby cel do osiągnięcia, którego stopień wykonania dałoby się oszacować, zmierzyć i monitorować. Ale oczywiście nasze biurwy nigdy dobrowolnie nie zgodziłyby się na konieczność osiągnięcia celów, których stopień osiągnięcia można zmierzyć. Więc zdecydowały się „dążyć” do całkowitego wyeliminowania ofiar śmiertelnych na drogach.
Aż podsuwa się taki dowcip:
Przychodzi osioł do świni wylegującej się w błocie i pyta: „Co osiągnęłabyś gdybym ci dał miliard Euro?”
Odpowiedz: „Dążyłabym do bycia motylem i uzyskania nagrody Nobla z fizyki i zrobiłabym to w 5 lat”.
Czyli właśnie dokładnie po to opowiadano te brednie aby wziąć kasę i roztrwonić na biurwy. Żadnego zdrowego, realistycznego celu nigdy nie było i nie będzie tak długo jak w Polsce nie będzie sądów które będą w stanie ukarać biurokratów za kompletnie patologiczną korupcję, głupotę i lenistwo.
Poparzmy teraz na co wydano kasę
Aby nikt się nie przyczepił że z jakiejś wrodzonej nienawiści do biurokratów opowiadam brednie, przeanalizujemy tutaj na co dokładnie wydano albo obiecano wydać kasę. Jak się ominie propagandowe dyrdymały, szybko dotrzemy do tego:
Czyli, jedynym czy głównym konkretem, w którym nasze biurokracje się absolutnie zakochały jest wdrażanie „Inteligentnych Systemów Transportowych” (ITS).
Każdy kto nawet pobieżnie spotkał się z polskimi biurokracjami wie, że jakakolwiek inteligencja jest tam kompletnie niemożliwa. Gdyby się pojawiła, od razu byłaby zniszczona z zawiści, zazdrości, złości itd., no bo pani kierowniczka ma takiego zdolnego synka który wciąż nie może dostać tej wymarzonej posady w biurokracji. Każdy inteligentny system zostałoby natychmiast zniszczony, zwłaszcza gdyby groził tym, że po jego wprowadzeniu nagle okazałoby się że nie trzeba już zatrudniać całych dziedzicznych klanów uzdolnionych inaczej osobników w imię „czy się stoi czy się leży…” Więc zbadajmy przykłady wdrożonych „Inteligentnych Systemów Transportowych” i wtedy od razu będzie wiadomo o co chodzi.
Inteligentne Inaczej Systemy Transportowe wdrożone w Polsce
Największe polskie osiągnięcie systemu ITS w celach całkowitej eliminacji śmiertelności na drogach – system viaTOLL:
Nazwanie tego systemu i sposobu wdrożenia tego systemu „inteligentnym” jest obrazą wszystkich Polaków i obrazą słownika. Idioci którzy zgodzili się na jego wprowadzenie powinni być dawno w więzieniu.
Wybrano najgłupszy, najstarszy system, który się już usuwa w większości krajów, bo po prostu jest zacofany, drogi, zagraża bezpieczeństwu i po prostu nie ma sensu. System był wdrożony w innych krajach zanim istniały np. technologie GPS czy wideo-monitoringu które pozwalają na 100-krotnie tańsze systemy opłat, nie mówiąc już o tym że winety nie kosztowałyby niemal nic w kosztach systemowych a pozwoliłby pobierać opłaty które w ten sposób mogłyby być niższe.
Polscy biurokraci też przeoczyli fakt że transpondery tego systemu są zawodne i zupełnie nie wolno ich używać za metalizowanymi szybami, które Unia wymaga teraz we wszystkich nowych samochodach. Trzeba mieć specjalną szybę z okienkiem w tym metalizowaniu. Ale to oczywiście nie jest problem bo jak transponder nie zadziała to się zrobi co? – wlepi frajerowi karę 5000 albo więcej za każdy raz kiedy transponder nie zadziała. I od razu jest wielki sukces „inteligentnego” systemu bo można zatrudnić armie upośledzonych kuzynów do monitorowania, katalogowania, karania, windykacji, itp., itd. Ruch w biurwo-interesie aż miło. A to że masę przedsiębiorców się zniszczy, doprowadzi do bankructwa to przecież nie problem bo „kułaki” muszą wiedzieć kto w Polsce jest panem.
Miałem taki transponder w Kalifornii w latach 90-tych i wiem dokładnie jak działa (albo nie działa). Tam robiono to po ludzku. Płaci się 25$ depozytu za transponder a system wysyła billing co miesiąc na kartę kredytową. Nie ma problemu. Jak system nie zadziałał to czasami na bramkach kazano zjechać na bok i informowano że coś jest nie tak. Grzecznie przepraszano i jak nie było widocznej przyczyny złego działania transpondera – np. złe montowanie to się po prostu dostawało nowy transponder. Nikt nigdy nie odważyłby się wielkimi karami zmuszać kierowców do obserwowania/słuchania czy transponder „piknął” czy nie, bo kierowca ma obowiązek obserwować DROGĘ a nie transponder. Próba czegoś takiego natychmiast skończyłaby karierę biurokraty który to wymyślił.
W Polsce oczywiście wszystko musi być „inaczej”. Wprowadzono system który jest horrendalnie drogi, który zrujnował wielu zawodowych kierowców bezprawnie wyłudzonymi karami i który bardzo zagraża bezpieczeństwu na drodze bo kierowca musi się obawiać 1000 razy bardziej że mu transponder nie „piknie” niż że najedzie na drzewo albo komuś na tył samochodu. Polska biurwo-inteligencja w całej okazałości.
Dalsze czytanie celów tego systemu nie pozostawia żadnych złudzeń po co to było potrzebne:
Biurokrata któremu to zaoferowano musiał dostać wielokrotnego orgazmu z radości:
- Nieograniczona kontrola nad ruchem
- Pełna inwigilacja
- Niebosiężne opłaty
- Kary za brak opłat
- Kary za prędkość
- Windykacje
- Każdy uzdolniony inaczej kuzyn będzie miał to wymarzone „czy się stoi czy się leży”
Oczywiście, w swojej euforii nie przewidział faktu że jak ktoś zacznie używać system do karania to o wiele taniej będzie np. jeździć bez transpondera i zaklejać tablice rejestracyjne taśmą przed wyjeżdżaniem na drogę. Użycie tego tryku przez jedyne 5% kierowców natychmiast położyłoby system bo trzeba by było kilka milionów radiowozów do uganiania się za kierowcami którzy tak robią. Ale, oczywiście, jak się ma orgazmowe sny o potędze, to się nie myśli.
Inteligentny Dynamiczny Interfejs Obsługi Transportowej Administracji
Myślałem nad tym długo i zamierzam zaproponować Komisji Europejskiej o wiele lepsze rozwiązanie ITS niż te na które już wydali kasę w Polsce. Inteligentny Dynamiczny Interfejs Obsługi Transportowej Administracji (w skrócie IDIOTA).
Każdy już chyba widział maskotki Furbie, które losowo robią różne dziwne odgłosy.
Otóż, w ramach unijnego programu IDIOTA każdy biurokrata w Polsce dostanie jedną z tych specjalnie przeprogramowanych maskotek którą będzie musiał chronić przed zniszczeniem, a która będzie go cały dzień „trenować”, wykrzykując:
- Frrrrrrr – Dupek!!!
- Tra La La – Kretyn!!!
- Bum bum – Przygłup!!!
- Alala – Bałwan!!!
- Bla bla – Palant!!!
- Ahahaha – Biurwa!!!
- Prrrrr – Głąb!!!
- Wrun – Debil!!!
Za utratę bądź zniszczenie maskotki systemu, bądź np. chowanie jej w szufladzie albo koszu na śmiecie będzie grozić surowa kara. 10 000 złotych a pierwsze przewinienie, 100 000 złotych za drugie, milion za trzecie, itd.
Czy Ten Inteligentny System Spełnia Wymagania?
Jestem tego na 100 % pewien bo wiem, że w odróżnieniu od naszych biurokratów, maskotka Furbie tylko udaje idiotę. Sposób, w który się tego dowiedziałem wywarł na mnie wielkie piętno. Otóż miałem i hodowałem kiedyś maskotkę Furbie. Ale z czasem znudziły mi się te różne odgłosy gazów wychodzących z różnych otworów, więc postanowiłem rozwiązać problem „po amerykańsku.” Wziąłem największą półautomatyczną śrutówkę jaką miałem (taką samą jaką się chwali Terminator w filmach), załadowałem i wycelowałem w Furbiego. I wtedy stała się rzecz straszna, Furbie wykrztusił „I’m frightened” (Boję się), w perfekcyjnym angielskim, i bez robienia tych tylnych odgłosów, czego wcześniej nigdy nie zrobił. Ale, niestety, nie byłem w stanie zareagować na to wystarczająco szybko, czy instynktownie nacisnąłem spust zanim mózg zdołał powstrzymać palec. Furbie rozpadł się na strzępy a ja się zastanawiałem nad tym jak to się mogło stać przez wiele, wiele lat. Matematycznie rzecz biorąc, nawet jeżeli fraza „I’m frightened” była w nim zaprogramowana wraz z 1000+ innymi frazami, to z punktu widzenia rachunku prawdopodobieństwa, niemożliwe byłoby aby została losowo rzucona właśnie wtedy.
Z tego wniosek jest taki, że jakaś nadzieja dla Polski jest, bo być może inteligencja kryje się wszędzie (nawet w polskich biurokratach), trzeba tylko ją odpowiednio zmusić do tego aby się ujawniła.
Poprzednie wpisy na podobny temat:
Faktycznie zastrzeliłeś Furbie’go? Wystarczyło wyjąć baterie 😉