“O dyskusji nie ma mowy” – 500 złotych się należy!!!

Alleluja!!! Policja właśnie odebrała nowe 200 laserowych mierników z rejestracją obrazu!!! Wszystkie problemy z krytykami urządzeń pomiarowych się skończyły. Aspirant Antoni Rzeczkowski z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji mówi:

– Na pewno tuż przed Świętami Bożego Narodzenia i w okresie świątecznym oraz noworocznym nowy sprzęt będzie mierzyć prędkość na drogach w całym kraju. O dyskusji z funkcjonariuszami drogówki raczej nie będzie mowy – zapowiedział Rzeczkowski.

Wypowiedz pochodzi z dziennik.pl:

Ale, ja chyba jednak z tym trochę podyskutuję – taka świnia ze mnie. No bo przecież jak mi nie wolno dyskutować to oznacza, że piękny kuperek tej pani na zdjęciu powyżej osiągnął prędkość 45 km/h, czym zagroziła katastrofą w ruchu pojazdu mechanicznego (znaczy się wózka sklepowego) na parkingu przed super-marketem.

Urzędowe Świadectwo Legalizacji jest. Dowód dla sądu jest. Identyfikacja sprawcy nawet jest. Wystarczy tylko, zgodnie z instrukcjami z bajki Kopciuszek poszukać pani której kuperek pasuje do zdjęcia i groźny pirat zostaje ukarany i nie będzie więcej zagrażał dzieciom.

Więc sobie jednak trochę podyskutujemy – ale nie o tej matce która siedzi z tyłu, panie Aspirancie. Na końcu tej dyskusji może się okazać że urządzenia trzeba od razu wycofać i poprawić oprogramowanie, dokumentację, programy szkoleniowe itd. Inaczej grozi nam kolejne 10 do 20 lat przepychanek drogowo-sądowych, ludowych ekspertów którym lidar uszkodził oko albo mózg, ludowych szamanów występujących w roli biegłych sądowych, programów telewizyjnych z radarem i „skakanką”, fanatycznych bojowników z policją i sądami, którzy potem, aby wyżyć, finansują swoją działalność wzorem Marszałka Piłsudskiego (rabował banki razem z bratem Lenina-poważnie) a mnie oskarżają że jestem TW policji bo nie dałem się ponieść ich fantazjom, itd., itp. Jaka fajna zabawa to będzie!!!

Aby zrozumieć dlaczego, trzeba jednak być cierpliwym i doczytać to do końca. Nikomu się nie chce niczego czytać – i stąd te problemy.

Tajemnicze zdjęcia w internecie

Kilka miesięcy temu, w internecie pojawiły się zdjęcia zabawnych rzekomych pomiarów „dowodowych” przy pomocy urządzenia LTI TruCAM, których 200 sztuk właśnie zamówiła a teraz odebrała policja. Nie trzeba chyba Sherlocka Holmesa aby wiedzieć że jak się coś takiego pojawia to ludzie to od razu wysyłają do mnie. Więc ktoś mi podrzucił linka do publikacji na Facebooku z tymi zdjęciami a je je skopiowałem.

Ludzie myślą że jak się coś takiego widzi to od razu trzeba oszaleć z radości i paplać o tym na cały świat. Błąd – trzeba zawsze się zastanawiać skąd rzeczy pochodzą. Każdy kto wie jak działa TruCAM od razu by wiedział że coś z tymi zdjęciami jest nie tak. W wielkim skrócie – na teraz – wszystko wskazuje na to, że albo oprogramowanie „polskiego TruCAMa” zostało celowo zmanipulowane, albo mamy do czynienia z prymitywną prowokacją.

I ja i Tomasz Motyliński od lat jesteśmy celem prowokacji (mniej i bardziej wyrafinowanych) różnych stron i dobrze się tym bawimy. „Nie ze mną te numery, Brunner” – ja czytałem Hansa Klossa jak byłem mały!!!

Dlatego się pośmiałem, zdjęcia zakatalogowałem i czekałem na zwrot wydarzeń. W sumie to też musiałem bo od dawna jestem w sporze prawnym z polskim dostawcą tego urządzenia, który oskarżał mnie o różne fajne rzeczy, manipulowanie policji, opinii publicznej po tym jak pokazałem jakie cuda można robić przy pomocy urządzenia UltraLyte. Więc nie wolno było mi ingerować w proces przetargu czy legalizacji. Mają do tego urzędników i procedury. Wiedzą o mnie i o moich zastrzeżeniach do TruCAMa też – od dawna.

Auto Świat publikuje zdjęcia

Ja się nie dałem wciągnąć w publikowanie tego nie wiedząc do końca co jest grane. Ale AutoŚwiat się dał. Nawet bym o tym nie wiedział, bo nie prenumeruję AutoŚwiata, ale reporter który o tym napisał oskarżył mnie na Facebooku że jestem arogancką osobą która myśli że to ja wszystkie problemy wykrywam i publikuję pierwszy, i dał mi zrzuty artykułu.

O tym ich widzeniu problemów z urządzeniami 10 lat temu to nie całkiem prawda, bo kompletnie nie rozumieją że GUM się dał zmanipulować dostawcom a oni te manipulacje powielali czerpiąc informacje z kompletnie nieprofesjonalnie napisanych Zatwierdzeń Typu, czy kreatywnie tłumaczonych instrukcji obsługi. Potem różni ludowi specjaliści na podstawie m.in. wiedzy z Auto-Świata stawali się biegłymi sądowymi. Ale to inny temat. Ja byłem zainteresowany rewelacjami na temat TruCAMa oczywiście, a nie kto co zrobił pierwszy.

Próbowałem od razu kupić ten numer, oczywiście, ale było za późno. Na szczęście AutoŚwiat pozwala kupować wersję elektroniczną numerów archiwalnych w formacie PDF, co zrobiłem. Dwa złote prawie na to musiałem wydać. 😉

No i oczywiście, w artykule Auto-Świata pojawiły się te cudowne zdjęcia, podobne do tych które ja też dostałem. Jest tam m.in. zdjęcie „pomiaru” traktora jadącego z prędkością 101 km/h. Źródło jest podane jako: „Zdjęcia Piotr Szypulski, Policja, Materiały Producentów”.

Ja też dostałem zdjęcie URSUSA, ale mój jechał wolniej:

Jest też wytłumaczenie w AutoŚwiecie– „Jak sfabrykować fałszywy pomiar?” To wszystko prawda. Fabrykowanie takiego fałszywego dowodu polega na tym właśnie, że można wykonać pomiar w odległości np. 400 metrów, a potem zrobić zdjęcie w odległości 70m i powiązać je z tym pomiarem. Czyli – w sytuacji zdjęcia tytułowego ktoś zmierzył samochód, potem się obrócił i zrobił zdjęcie kuperka tej pani.

Taka funkcja jest właśnie konieczna dlatego, że TruCAM nie posiada ZOOMu, zdjęcia i nagrania wykonane w odległości większej niż 100m są nieostre. Optymalna odległość do zdjęć/wideo to 70m. To wszystko jest po to aby operator nie musiał np. ręcznie zapisywać numeru rejestracyjnego, albo aby mógł wykonać pomiar pojazdu zbliżającego się a potem zdjęcie tablicy rejestracyjnej jak się pojazd oddala. W USA w niektórych stanach tablica rejestracyjna jest wymagana tylko z tyłu.

To wszystko jest opisane w instrukcji obsługi, oczywiście. Oryginalne oprogramowanie do drukowania dowodów specyficznie się tym zagadnieniem zajmuje. Oto fragment instrukcji brytyjskiej która pokazuje jak wygląda poprawnie wydrukowany dowód dla sądu:

Instrukcja pokazuje wyraźnie jak należy rzetelnie przygotować taki wydruk. Wyraźnie trzeba wybrać zdjęcie które pokazuje moment pomiaru, i dodać do tego zdjęcie bliższe z którego można odczytać tablicę rejestracyjną. Co więcej, to drugie zdjęcie nie ma prawa mieć naniesionego punktu celowniczego właśnie po to aby nikt nie mógł manipulować dowodu i twierdzić że pomiar dotyczy sytuacji na tym drugim zdjęciu.

Dowody drukowane w Chorwacji, dokładnie to samo. Dwa zdjęcia. To drugie nie ma naniesionego punktu celowniczego aby nie wprowadzać sądu w błąd.

Dowody drukowane w Izraelu, to samo. Dodatkowo, jest nawet naniesiona data wykonania ostatnich testów kalibracyjnych aby w sądzie była pewność że zostały wykonane w tym samym dniu, tak jak wymaga instrukcja, plus podpis sporządzającego dowód (skoro trzeba wybrać zdjęcia ręcznie) aby było wiadomo kto odpowiada za sporządzenie dowodu.

Wszyscy na świecie potrafią być profesjonalni, a w Polsce znowu kompletny popis głupoty, nieprofesjonalności i absolutnie wszystkiego co niezdrowe aby namieszać ile wlezie i potem się bić i procesować latami. Po co?

Co się więc stało?

Są dwie możliwości:

1. Celowo majstrowano z oprogramowaniem do drukowania dowodów dla sądu aby umożliwić celowe oszustwa przy pomiarze. Raz – tak to zmanipulowano aby drukować dowolne, pojedyncze zdjęcie zupełnie niezwiązane z pomiarem i do tego dodano punkt celowniczy, aby móc oszukiwać sądy że w tym momencie wykonano pomiar

2. Tajemnicze zdjęcia zostały spreparowane jako prowokacja, sporządzenie takich dowodów dla sądu nie jest możliwe bez dużego wysiłku. Punkt celowniczy na zdjęciach został celowo dodany np. edytorem graficznym.

Dla mnie jest zupełnie nieistotne która wersja wydarzeń miała miejsce. Tak czy inaczej mam niezły ubaw. Jeżeli się okaże, że np., przez przypadek próbowano mnie wrobić i skompromitować, ja się nie dałem na to nabrać ale dał się nabrać AutoŚwiat, to dystrybutor TruCAMa już wysłał do AutoŚwiata przedsądowe wezwania. W takiej sytuacji nikt nigdy w Polsce raczej nie odważy się więcej mi smęcić jacy to oni są mądrzejsi ode mnie, więc też dobrze.

Powiem to jeszcze raz, bo mnie to niezmiernie bawi: „Nie ze mną te numery, Brunner”, skoro dalej są chętni do takich kretyńskich zabaw ze mną albo Tomkiem. Bawiliśmy się w tą zabawę dokładnie dlatego, że trzeba było utrzeć nosa różnym ludowym specjalistom w Polsce którzy się bawią w dostawców urządzeń, im znajomym udających biegłych sądowych, itd., itp. Państwo ich hojnie wynagradza za korupcję czy niekompetencję. A oni potem myślą że są tak ważni że im nawet wolno bezkarnie manipulować sądy, czasami w interesach policji ale często ich „sponsorów”. To się musi w końcu skończyć. Bez tego grozi nam chaos.

Co dalej?

Nowe urządzenia natychmiast należy wycofać z użytku aby wyjaśnić ten problem. Jeżeli majstrowano z oprogramowaniem to oprogramowanie trzeba naprawić a winnych surowo ukarać. Jeżeli majstrowano przy oprogramowaniu do drukowania dowodu dla sądu to też można było pomajstrować przy nagraniu wideo. Samo wideo nie jest dowodem – jakby było to nie byłoby problemu „na-oko-wideorejestratorów”. Mikołaj przyniósł długo oczekiwane zabawki dla policji, ale po raz kolejny, mamy do czynienia, moim zdaniem, z kompletną kpiną z prawa, standardów przygotowania dowodów dla sądów, itd., itp.

Rudolfowi nos już sczerwieniał ze złości, Mikołaj musi wrócić, zabrać zabawki i dostarczyć je do właściwej komisji aby problem wyjaśnić. Nie powinno być tych TruCAMów na drogach w to Boże Narodzenie. Bez tego, moim zdaniem, żaden dowód z nowych zabawek policji nie powinien być dopuszczony przez żaden sąd. Oczywiście, można nas po raz kolejny zignorować, ale to tylko doprowadzi do dalszego chaosu w sądach, bijatyk na drogach z różnymi ludowymi specjalistami, medialnych szopek, itd. Po co dokładnie? Komu to ma służyć?

UWAGA:

Materiały zdjęciowe zostały skopiowane i ujawnione w wyraźnym interesie społecznym. Nie znam ich autora ani jego intencji. Żadne komentarze nie są cenzorowane poza wulgaryzmami i niestosownymi reklamami. Każdy może umieścić sprostowanie w formie komentarza, do czego zachęcam.

LTI TruCAM: Czy w Polsce ktoś w końcu zacznie czytać instrukcje?

Wiadomości z radarowego frontu

 

 

SquareAd_10fpsL

Opublikowano w Biurokracja, Komedia, policja, Sądy i oznaczono , , , , , . Bookmark permalink.

Dodaj komentarz