Książka, elementarz amerykańskiego policjanta, absolutnie przełomowo-wywrotowe lekarstwo na przewlekłą chorobę naszych „organów” związaną z niemożnością nauczenia się zasad sztuki policyjnych pomiarów. Polityczna prowokacja nawet – popatrz, popatrz Władziu, ten głupi FRAJER chce urzędasów i misiów czytać uczyć….
Historia
Właśnie minęło trzy lata od czasu kiedy złożone zostało pierwsze zawiadomienie do prokuratury dotyczące podejrzeń przestępstw popełnionych przez urzędników Głównego Urzędu Miar w zatwierdzaniu urządzeń pomiarowych dla policji. Chodziło o radar ISKRA, masowe poświadczenie nieprawdy przy wprowadzaniu go do użytku. Ale ja i inne osoby składające zawiadomienia podejrzewaliśmy że problem jest systematyczny, tzn. dotyczy nie jednego urządzenia, ale absolutnie wszystkiego co zatwierdza Główny Urząd Miar a potem szkoleniowcy policji.
Trzy lata dało nam szansę przekonać się że tak faktycznie jest. To znaczy nie jest TAK. Jest znacznie, znacznie gorzej. Ludzie którzy zaaprobowali metodę „pomiaru” wideo-rejestratorem powinni natychmiast wrócić do szkoły podstawowej bo proste obliczenia prędkości na podstawie drogi przebytej w danym czasie ich zupełnie przerastają. Cała zabawa polega na tym, że pokazuje się „frajerowi” coś jako dowód rzekomej prędkości a frajer ma się przestraszyć i przyznać no bo przecież jak takie coś drogiego pokazało wynik to musi być prawda i „dowód” a „ciemnemu ludowi” nie sposób tego kwestionować.
Chyba jasne jest że Prokuratura zmierza wyłącznie do tego aby sprawę przedawnić i zakopać. Umorzyć się nie da bo, moim zdaniem, już oryginalne zawiadomienie zawierało niepodważalne dowody masowego poświadczania nieprawdy i mataczenia w sądach oraz fałszerstwa dokumentów dotyczących urządzeń pomiarowych – np. kreatywnego tłumaczenia instrukcji obsługi.
W każdej sprawie w której Sąd był na tyle otwarty na to aby pozwolić obwinionym przedstawić problem dochodziło do uniewinnień i spektakularnych zwycięstw. Ale w części spraw Sąd postanawiał że nie może czy nie chce o tym decydować samodzielnie i dlatego powoływał kosztownych biegłych, którzy często pisali opinię że wszystko jest cacy a cała afera to rzekomo jakaś szalona fantazja kilku „oszołomów”.
Towarzystwo wzajemnej adoracji
Mamy do czynienia z towarzystwem wzajemnej adoracji składającym się z:
- urzędników Głównego Urzędu Miar
- dostawców urządzeń dla policji
- biegłych sądowych
Dokładnie te same osoby, od lat związane finansowo z dostawcami urządzeń także służą jako rzekomo niezależni biegli. Ostatnio, te same osoby także prowadzą szkolenia dla policji. I wszystko jest super – tylko nie mówcie o tym osobom które za to płacą w postaci opłat za „ekspertyzy” sporządzane dla sądów. Rączka rączkę myje, jak się będziemy trzymać razem to nam żaden „oszołom” nie podskoczy przecież. Oczywiście, to że nasi „biegli” też żadnej książki jak działa radar albo lidar nie przeczytali i sami mają tylko „szkolenia” od dostawców urządzeń to nie problem. Na pewno taki dostawca, nie szczędząc trudów i pieniędzy ich wyszkolił jak sprawdzać słabości ich urządzeń. Na pewno.
Po to właśnie miały być instytucje typu Główny Urząd Miar, bo to nie jest w interesie dostawców aby samemu kogokolwiek informować o słabościach urządzeń. GUM miał reprezentować interesy obywateli, bo nie każdy może być specem od technik pomiarowych, a nie reprezentować takie „układy”.
Tak a propos. Celem wszelakich testów technicznych jest zawsze wygenerowanie dokumentacji która pozwoli porównać znane słabości urządzeń takiego samego typu, i pokazać dlaczego urządzenie A jest lepsze od urządzenia B. Czy takie coś da się zrobić na podstawie „badań” przeprowadzonych przez GUM? Na pewno nie bo najpierw ich trzeba przekonać że takie słabości istnieją a oni nadal udają (w tym w dokumentach dla sądów) że takich słabości nie ma.
Rozwiązanie
Dlatego postanowiłem zrobić ten rewolucyjny krok. Wydać książkę która opisuje dokładnie jak się POWINNO używać radary, lidary i wideo-rejestratory. Książkę która opisuje, w prosty i przystępny sposób na czym to wszystko polega. A to, niestety, także pokaże że nikt z naszych regulatorów nie ma zielonego pojęcia na czym to polega. Ale ta książka także pokaże że metody które oni zaaprobowali to kompletna kpina z zasad sztuki. Problem nie jest z policjantami. Nawet jak przeczytają tą książkę to i tak im to niewiele da bo metody, np. GUM specyficznie nakazuje robić pomiary w głupi sposób a zabrania robić je w profesjonalny sposób.
Oczywiście, gdybym sam napisał taką książkę to „towarzystwo wzajemnej adoracji” mogłoby twierdzić że podane tam informacje są stronnicze. Dlatego postanowiłem zdobyć ekskluzywne prawo publikacji amerykańskich materiałów szkoleniowych w j. polskim. Ciekawe czy nasi regulatorzy i biegli będą tak samo odważni aby twierdzić że np. wszyscy amerykańscy regulatorzy to też oszołomy i też się „nie znają”.
Komu to pomoże? Każdemu kierowcy. Wiele osób myśli że mogą się wybronić od bzdurnych mandatów dzięki np. własnemu wideo-rejestratorowi. Ale okazuje się że tak nie jest bo wedle naszych „biegłych” wideo-rejestratory albo np. systemy anty-kradzieżowe w samochodach które nieustannie wysyłają koordynaty GPS nie mogą być używane w sądach jako dowody bo… „nie są to urządzenia legalizowane przez GUM”. GUM nie zalegalizował przecież systemu GPS a jego operator nawet podania nie złożył w GUMie.
Książka jest napisana przez byłego policjanta amerykańskiej drogówki. Jest to podręcznik dla amerykańskich policjantów, którzy chcą zdobyć wymagane przez prawo uprawnienia do używania urządzeń do pomiaru prędkości w celu sporządzania dowodów dla sądu. Muszą cały ten materiał opanować i, co ważne, zdać z niego egzamin.
Książka zawiera ponad 200 stron informacji i opisuje wszystko to czego nasi regulatorzy, szkoleniowcy policji i biegli nie wiedzą. 200 stron pytań dla operatora radaru czy lidaru… Absolutny niezbędnik, elementarz, dla każdej osoby która się chce wypowiadać na te tematy – zwłaszcza w sądzie. Pomoże każdemu zainteresowanemu zagadnieniem. W USA jest używana przez policjantów, sędziów, prawników i kierowców.
Sprzedaż książki
Więcej informacji nt. tego co zawiera książka, w tym spis treści i wprowadzenie tłumacza są udostępnione na stronie sprzedaży książki.
W dalszych wpisach pokażę więcej detali dlaczego ta książka pozwoli raz na zawsze rozwiać wszystkie kontrowersje związane z tematem w Polsce.
Poprzednie wpisy na podobny temat:
- Misie stają się coraz bardziej bezczelni
- Na-Oko-Wideorejestratory, czyli Kraina Pomiarowych Jaskiniowców
- Oświadczenie Dla Sądów w Sprawach Pomiarów Prędkości
- Policja Nie Ma Pojedynczego Przyrządu Którym Potrafi Mierzyć
- Apel do Biegłego Teterycza o Poprawienie Opinii Sądowych
- O co chodzi z tymi radarami
- Bat Doskonały na Kierowców i Inne Zboczone Fantazje
- Radary. Czy Policja Karmi Konie Mechaniczne Owsem